Dla mnie, za to że skończyłem, ten straszny w tworzeniu, rozdział.
A co, sobie też mogę jeden rozdział zadedykować.
Obudziłam się w środku nocy, gdy tylko poczułam pulsujący ból u dołu pleców. Zsunęłam z twarzy kołdrę i odgarnęłam włosy. Od razu dało się we znaki spanie na podłodze, gdyż nie zmieściłyśmy się wszystkie na łóżku. Poczekałam aż moje oczy przyzwyczają się do ciemności i wtedy zaspana rozejrzałam się po pokoju. Caroline zajmowała najwięcej miejsca, Emily była wygięta pod dziwnym kątem, Naya spała na prawym boku a Lana zwrócona w moim kierunku, kopała mnie kolanem po plecach. Caroline wydała z siebie cichy jęk i również się obudziła.
- Czemu wstałaś ? - spytałam.
- Em mnie chyba kopnęła, bo strasznie mnie bolą plecy. Która godzina ?
- Czekaj - sięgnęłam ręką na łóżko na którym znajdowały się nasze rzeczy - 3:27.
- Zaprowadzisz mnie do kuchni ? Chcę się napić wody.
- No to chodź - strasznie nie chciało mi się wstawać, ale przemogłam się i po cichu podeszłam do drzwi, Caroline podążyła za mną. Zamknęłyśmy drzwi.
- Gdzie jest łazienka ? -Caroline zaczęła poprawiać włosy. Wskazałam jej przeciwległe drzwi - Muszę zobaczyć jak wyglądam - uśmiechnęła się. Przewróciłam oczami, Car zawsze zwracała dużo uwagi swój wygląd, nie przesadzała z tym jednak. Codziennie wyglądała idealnie, nawet teraz gdy wchodziła do łazienki.
Poprawiłam włosy i oparłam się o ścianę. Przeciągnęłam się kilka razy aby już w pełni się obudzić. Na dworze wciąż padał deszcz i wiał silny wiatr. Mgła również nie ustępowała i otulała pobliskie domy.
- Caroline co ty tam robisz ? - powiedziałam półgłosem i pociągnęłam za klamkę od drzwi do łazienki. Carol spojrzała na mnie.
- No co nie mów że tobie na ogarnięcie się wystarcza 15 minut.
- Idziemy po wodę a nie na kolację z prezydentem - wywróciłam oczyma ponownie. Caroline odłożyła szczotkę i zaczęła rozbierać podkoszulek w którym spała - Po co ty się rozbierasz ?
-Plecy mnie bolą, zobacz czy mam jakiś ślad - odwróciła się.
- Nic nie widzę, chociaż czekaj - zaczęłam podchodzić bliżej - odwróć się tyłem do lampy bo jest słabe światło - Caroline posłusznie wykonała polecenie, a ja nachyliłam się do jej pleców.
- I jest coś ?
- To nic, tylko jakaś różowa plamka. Zblednie nie martw się - podniosłam się i posłałam koleżance szeroki uśmiech.
- Dzięki - Caroline opuściła podkoszulek - Chodźmy po tą wodę.
- Wiesz, muszę ci coś powiedzieć - zaczęłam, gdy schodziłyśmy schodami do kuchni - zastanawiałam się trochę nad Ashley i wydaje mi się że zauważyłam pewną dziwną rzecz.
- Wodę wokół pomnika ? - odwróciła się w moją stronę.
- Tak, skąd wiesz?
- Jestem blondynkom, ale nie jestem głupia i mam oczy.
- Czy to nie dziwne, dwa podtopienia jednej nocy.
- Przeraża mnie ta mgła, tak gęstej i ciemnej jeszcze w życiu nie widziałam - powiedziała Carol stojąc przed oknem. Nalałam wodę do szklanek i postawiłam je na stole.
- Jake mówił że przed tym jak wylądował w jeziorze widział mgłę.
- Myślisz, że to mgła zabija ludzi ? - zażartowała Carol.
- Ktoś musi. Nie chcę snuć nieprawdopodobnych przypuszczeń, ale to może być duch. Ruby pokazuje się jako czarna mgła.
- To co zrobimy ?
- Jak Naya się obudzi to pogadamy - zaproponowałam.
- Nie musimy czekać na Nayę, same sobie poradzimy. Potrzebujemy tylko świeczek.
- Co chcesz zrobić ? - wstałam i zaczęłam szukać świeczek w szafkach.
- Wywołamy sobie ducha - Carol zapaliła świeczkę którą jej podałam i postawiła ją na środku stolika.
- Ruby ?
- Tak - uśmiechnęła się - jeśli nam się uda.
- Jeśli nam się uda ?
- Res, nie zaczynaj - uciszyła mnie - zamknij oczy, złap mnie za rękę, uspokój się i skup na tym co będę mówić, okej ?
- Dobra niech będzie - zgodziłam się.
- Startujemy - Caroline zamknęła oczy - Ruby wiem że jest bardzo wcześnie, ale mamy parę pytań i byłoby nam niezmiernie miło gdybyś zechciała nam odpowiedzieć - w kuchni zrobiło się nieco zimniej, a gdy otworzyłam oczy płomień świecy zaczął przygasać.
- Carol to chyba nie działa - wyszeptałam.
- Cicho, masz się skupić.
Płomień powoli się podnosił i opadał, a po chwili zgasł.
- No skupiaj się dalej - na moje słowa Caroline otworzyła oczy i zaklnęła pod nosem. Przez krótką chwilę przyglądałyśmy się zgaszonej świecy.
- Na co patrzycie ? - rozległ się głos z nikąd. Obok mnie na krześle siedziała Ruby.
- Zawsze musisz to robić ?
- Uroki bycia duchem - uśmiechnęła się.
- Mamy dla ciebie kilka pytań - Caroline skrzyżowała ręce.
*****
O 11:30 zebrałyśmy się wszystkie w moim salonie. Dziadków znów nie było, ponieważ pojechali zrobić większe zakupy. Nadal padało a mgła tworzyła gęstą i nieprzenikalną barierę. Byłam zmęczona po nieprzespanej nocy i piłam już drugą kawę. Caroline zaczynała opowiadać naszą wczorajszą rozmowę z Ruby.
- Mogłyście mnie obudzić - wtrąciła Naya z lekkim oburzeniem.
- Nie wpadłyśmy na to - skłamałam.
- Zapytałyśmy Ruby czy nie wie czegoś o tych morderstwach i czy może za tym stać jakiś duch. Potwierdziła nasze obawy.
- Pamiętacie tą wczorajszą historię, którą opowiedziała Caroline. Otóż dokładnie to samo przyśniło się mi, gdy wróciłam z imprezy.- dziewczyny wydawały się coraz bardziej wsłuchane w moje słowa - Co więcej cała opowieść okazała się prawdą.
- Car, mówiłaś że wymyśliłaś całą tą historyjkę - odezwała się Emily.
- Bo tak mi się wydawało, mówiłam to co mi do głowy wpadło.
- Jak to możliwe ? - zapytała Naya.
- Może jestem jasnowidzem - uśmiechnęła się Car, opierając się wygodnie o oparcie krzesła.
- Wiecie coś więcej ?
- Ruby obiecała że jak coś znajdzie to się odezwie.
*****
Zmęczenie i ból głowy zmusiły mnie do ucięcia krótkiej drzemki. Zostawiłam dziewczyny, które miały wyczekiwać Ruby, same. Zasnęłam bardzo szybko do wtóru padających kropel deszczu.
*****
W salonie panowała cisza, Naya wyglądała przez okno, Emily parzyła kawę a Caroline i Lana siedziały przy stoliku i rozmawiały o czymś.
- Już dłużej nie wytrzymam tego siedzenia - Caroline podniosła się i podeszła do telewizora.
- Antena nie złapie sygnału w taką pogodę - Lana skrzyżowała ręce i oparła się o krzesło.
Za oknem rozległo się głośne szczekanie. Naya wytężyła wzrok by być w stanie cokolwiek zobaczyć. Nie musiała długo czekać. Do szyby zbliżał się mały, czarny kształt, który momentalnie uderzył w nią. Dziewczyna odsunęła się od okna.
- Co to było ? - spytała Lana.
- Kruk, leży na parapecie - odpowiedziała.
Emily przyszłą z tacą na której znajdowały się cztery kubki z kawą.
Na zegarze wybiła 14. Niebo pomimo tego że było ukryte za mgłą, pociemniało sprowadzając na miasteczko jeszcze większy mrok. Szczekanie psów nie ustawało. Zapewne teraz połowa lokali, biblioteka i sklepy jest pozamykana, a ich właściciele są w drodze do domu, w którym w spokoju będą mogli odpocząć i przyszykować się na kolejny dzień pracy. W ciągu tego dnia życie dziewczyn zmieni się o 180 stopni, o czym jeszcze nie mają pojęcia.
- Niech te psy się w końcu zamkną - wykrzyknęła Lana.
- Spokojnie, boją się tej mgły. Wiecie że zwierzęta mają szósty zmysł, dzięki któremu mogą wyczuwać zmiany pogody, albo nawet jakieś katastrofy - Emily powoli upiła łyk kawy, podczas gdy Naya przechodziła na środek pokoju.
- Idźcie po Reese, Ruby wróciła.
Lana wstała i szybko ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro, rzucając przez ramię - Nareszcie.
- W pokoju momentalnie zrobiło się zimno, co sprawiło że okna zaparowały a gorąca dotąd kawa wystygła.
- Dziewczyny mamy przerąbane - rozległ się damski głos, pochodzący z ciemnej mgły znajdującej się w rogu pokoju.
*****
Do mojej sypialni szybkim krokiem weszła Lana. Nie spałam już od jakiegoś czasu. Obudziło mnie przeczucie, które zwiastowało coś strasznego. Widok twarzy mojej przyjaciółki szybko postawił mnie na nogi. Poprawiłam włosy i szybko odnalazłam telefon, schowany pod jedną z fałd mojego grubego koca. Ostatnimi czasy pogoda psuła się coraz bardziej, może był to zwiastun czegoś o czym nie miałyśmy pojęcia.
- Ubierz to - Lana rzuciła mi przez ramię jakąś bluzę.
- Ruby wróciła ?
- Tak.
Po chwili byłam gotowa i zbiegłam z Laną po schodach do salonu. Dziewczyny siedziały w milczeniu słuchając Ryby, tak że nie zauważyły że przyszłyśmy. Ruby nie przerywała opowieści, więc nie usłyszałyśmy prawdopodobnie najistotniejszych wiadomości. Dowiedziałam się jednak że jest źle i musimy gdzieś iść.
- ... jednym słowem jesteśmy w dupie - stwierdziła Emily.
Było bardzo, bardzo źle. Podczas gdy dziewczyny pośpiesznie szykowały się do wyjścia, Ruby opowiedziała mi i Lanie całą historię jeszcze raz. Okazało się że morderstwa to tylko wstęp do czegoś większego. Ashley i chłopak z lasu to ofiary służące jakiemuś rytuałowi za którym stała potężna siła.
- Lana jesteście gotowe ? - dobiegł nas głos Emily.
- Tak już idziemy - odpowiedziałam.
Na zewnątrz było bardzo zimno i duszno, co było dziwne. Ledwo się widziałyśmy i aby się nie zgubić, trzymałyśmy się blisko siebie. Mgła otaczała teraz całe miasteczko i las, a wgłębiając się w nią rosło we mnie poczucie strachu i niepewności. Przystanęłyśmy na chwilę by zorientować się gdzie jesteśmy. W oddali zaczęły wyć wilki, co jeszcze bardziej spotęgowało moje obawy.
- Jeszcze pół roku temu w Wildforest nie było żadnych wilków - odezwała się Naya. Nie mogłabym sobie wyobrazić tego miejsca bez tych zwierząt, które co noc wyły do księżyca. Trochę się zdziwiłam bo przecież jak byłam mała babcia często pokazywała mi ślady wilczych łap w ogrodzie, albo kłębi sierści na tarasie.
- Gdzie my idziemy ? - spytałam kilkunastu minutach marszu.
- Do apteki - odpowiedziała Naya - gdzieś tu powinna się znajdować
- Spróbuję odgarnąć trochę tą mgłę - zaproponowała Emily.
- No próbuj. - Emily przystanęła i zmrużyła oczy. Po chwili biała zasłona zaczęła trochę ustępować, odsłaniając prostą drogę do apteki i dzięki temu szybko dotarłyśmy na miejsce.
- Co teraz ?
- Wchodzimy, Ruby mówiła że ktoś tam będzie na nas czekać.
*****
Dziewczyny powoli zaczęły wchodzić do środka. Lana z odrobiną wahania przystanęła na chwilę i usłyszała szelest liści. Instynktownie się odwróciła. Niczego tam nie było, ale dziewczyna postanowiła sprawdzić to sama. Rozejrzała się dookoła. Nie odczuwała strachu związanego z mgła, tak na prawdę to czuła się świetnie. Rozległ się dźwięk trzaskania gałęzi.
- Jest tu ktoś ? - spytała po cichu, ale nikt nie odpowiedział. Dziewczyna porozglądała się jeszcze chwilę i skierowała się z powrotem do wejścia apteki i nieświadomie pochłonął ją mrok.
- Lana, gdzie jesteś ? - Emily wyszła z budynku. - Lana, no proszę cię to ważne. - odpowiedziała jej tylko głucha cisza. - Dziewczyny, coś się stało... - wykrzyczała.
Nareszcie udało mi się przepisać rozdział, który w moim zeszycie zalegał przez półtora tygodnia. Szkoła daje się we znaki i strasznie trudno znaleźć czas na pisanie i zamieszczanie. Za błędy przepraszam i obiecuję że kiedyś je poprawię. Mój styl pisania też muszę dopracować.
Co do opowiadania, to jak widzicie kontynuacja poprzedniego rozdziału, starałem się wyrzucić stąd ważne rzecz, aby nie wyjawiać wszystkich tajemnic. Sądzę że tak będzie ciekawiej, móc odkrywać karta po karcie.
Co się stanie z dziewczynami dalej, o tym nie mam pojęcia. Co się stanie z Laną ? Mogę napisać że coś ważnego i szokującego.
Co Wy na to aby poznać z Ruby świat astralny, jedna z głównych bohaterek a prawie w ogóle nie pisałem nic z jej perspektywy.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale :)
Hej. No nareszcie się doczekałam. Rozdział ciekawy bardzo i wciągający.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni.
Zapraszam do mnie na rozdział siedemnasty.
Pozdrawiam P.